Jak zarządzać dystansem w parze? Złe relacje

Witam, jestem prawdopodobnie jednym z wielu, którzy zapisują swoje myśli. Uważam się za osobę, która zawsze troszczyła się i realizowała z zaangażowaniem i wytrwałością cele i projekty związane z nauką, karierą i równowagą rodzinną (osobni rodzice, zajęci 2 towarzyszami, którzy weszli do mojego serca, piękny i szczery związek: mam 2 rodziny ? ale ogólnie trudne dla mnie bycie jedynakiem, którego życie jest prawie całkowicie pogrążone w pracy).

Po różnych historiach, rozczarowaniach, bliskich mi ludziach, którzy z czasem okazali się niekompatybilni (z obu stron), jestem singielką nieco ponad półtora roku.Po długim okresie beztroski, przyznaję: czasami cierpię z powodu samotności, ale NIGDY nie jest wypełniona „nikim” ludźmi, coś się dzieje, postanawiam zrobić niespodziankę mojej najlepszej przyjaciółce w Niemczech (tam urodzona, mieszkała we Włoszech jeszcze 3 lata temu) ) w swoje 30 urodziny. W końcu wycieczka po długiej i smutnej covidowej blokadzie!! Jestem u niej już trzeci raz.

Krótki wstęp do przedstawienia mnie i mojej sytuacji.

Jestem Rossana, mam 30 lat i mieszkam w małym miasteczku w rejonie Taranto w Apulii. Po tylu staraniach i obecnej niepewności pracuję jako zastępca nauczyciela grafiki w szkole artystycznej (obecnie na urlopie z rodzinnej firmy, w której zastępuję rolę grafika). Niczego mi nie brakuje: mieszkam sama, mam przyjaciół, rodzinę iw końcu godną i stymulującą dla mnie pracę. Tutaj, w Apulii.

Co za dobra okazja, by skomplikować sobie życie?! A oto rozdział sentymentalny.

Ja dokładnie, Włoszka. On niemiecki. Doświadcza tej samej sytuacji „stabilności” tam, w Niemczech!

Od mniej więcej roku żyjemy w podróżach: na zewnątrz, z powrotem, w połowie drogi, trochę jego tu, trochę mnie tam. Nasza historia zrodziła się z tej podróży. Od urodzin mojego najlepszego przyjaciela: jego kuzyna!

Dzisiaj, z kolejnym biletem lotniczym w ręku i wszystkimi myślami, które się z nim wiążą, moje życie oscyluje między organizowaniem każdej minuty wolnej od pracy, ciągłymi przygotowaniami do podróży, rezerwacjami, walizkami i zamieszaniem, niestabilnymi wzlotami i upadkami! Czy to emocjonalne, czy to zmartwienia, cieszę się, że mogę powiedzieć, że nie jestem sam. Jesteśmy wspólnikami, nawet jeśli komunikujemy się po angielsku, robimy wszystko, aby sobie pomagać, aby zawsze być obecni, choćby wirtualnie. Jest bardzo cierpliwy, okazywał mi nie dającą się udowodnić miłość iw porównaniu ze mną odznacza się nieustannym spokojem. Ufam mu, ufamy sobie nawzajem. Lubię przeżywać tę piękną, ekstrawagancką i intensywną międzynarodową historię dzień po dniu. Uważam to za wyjątkowe, czyste, nawet jeśli niezwykłe w porównaniu z bardziej powszechnymi standardowymi relacjami.Ale chcę zrozumieć, co będzie dalej? Próbowałem (prawie co tydzień, z mnóstwem kłótni, łez, gróźb zamknięcia wszystkiego) wymyślić, jak moglibyśmy zacząć myśleć o „prawdopodobnej” wspólnej przyszłości. Cóż, nie znaleźliśmy jeszcze żadnych odpowiedzi. Raczej walczymy o to, by się zobaczyć, niż o studiowanie przyszłościowego rozwiązania. Oboje cenimy i do zobaczenia kiedyś w rodzinie. Ale za wcześnie, by o tym myśleć, w tej chwili interesuje nas życie tam na co dzień i zrozumienie, czy on rzeczywiście może być dla mnie odpowiednią osobą. Oscyluję między chwilami zamętu i mgły (trochę onieśmielony: gdybym inwestował w coś, co nie przejdzie?) a chwilami, w których dla codziennej pogody tłumię zmartwienia i cieszę się teraźniejszością. Jakim cudem znalazłem się w tej sytuacji? Mocno wierzę, że jakikolwiek rodzaj wymuszania w związku jest zły, ponieważ łatwo uczynić go toksycznym. Nie ma w tym nic złego, do wszystkiego podchodzimy dość dojrzale i myśl o zamknięciu tego bardzo nas smuci.Nikt poza kilkoma osobami nie rozumie naszej sytuacji, ale niewystarczająco, bo ich w niej nie ma. Daj mi czas? Próbuję. To wymaga dużo cierpliwości. Świadomość, że go nie ma, kiedy potrzebuję jego uścisku i jakiegokolwiek kontaktu fizycznego. Przyzwyczaisz się do tego. Nie jest łatwo, ale trwa.

W pełni rozumiem, że odpowiedzi na to wszystko zależą wyłącznie od nas i że ten e-mail jest prawdopodobnie tylko ujściem. Ale szukam porady. Kontynuuj, z pewnością, ale kiedy nadejdzie rozdroże? Czekaj, ale ile? Jeśli popycham i przyspieszam czas, czy jest to postawa pretensjonalna? Nie chcę popełniać błędów, naprawdę mi na nim zależy. Nie chcę tego spieprzyć w pośpiechu.

Dziękuję przede wszystkim za przeczytanie tego wszystkiego

R.

Odpowiedź Ester Viola

"

Ester Purple

Drogi R.,

Nic nie wychodzi mi z głowy, że miasto zanieczyszcza życie, a prowincja to utrudnia. Małe miasto. To jest pierwsza część biografii, o której od razu mi opowiadasz. Ja też zawsze zaczynam od tego, od mojego. Charakterystyczną cechą małych miasteczek nie jest świeże powietrze, tylko to, że jest nas mało, zawsze tacy sami.

Nie zakochujesz się, nawet jeśli się włożysz, po prostu nie ma liczb. I tak wyjechałeś na jeden weekend do Niemiec i tam się zakochałeś. Wybaczcie brutalność odpowiedzi, ale będzie to odpowiedź bez teorii i bez aforyzmów, mam ambonę. Byłem młody.

Skłonność do skomplikowanych związków mija, mija, nie martw się – jeśli po to do mnie piszesz.

Kto chce odejść, już go nie ma: dotyczy to, kiedy miłość się kończy, a także tej, która się nie zaczyna. Gdzie jest ta część historii, w której zaczynasz szukać tam miejsca lub odwrotnie?

Wcześniej nie ma sensu się ekscytować, po prostu poczekaj. Młodzi ludzie muszą być młodzi, ergo cierpią. Wtedy uświadamiamy sobie, że komplikacje w związkach podążają za losem zwykłego przeziębienia: jeśli o to nie dbasz, to trwa tydzień, jeśli o to dbasz, to trwa tydzień.

Uspokajam się R., bo dzisiaj mówimy o związkach na odległość. Żałuje, stracony czas na stracony czas. Krótko mówiąc, sztuka abstrakcyjna.

W moim przypadku, wieki temu istniał związek na odległość, który z pewnością był malowany piękniej niż był. Związek na odległość maluje się sam. Życie jest tym, co nosisz w swojej głowie, pisze Sally Rooney.

Czy odległość powoduje rozpad związków?

Związki na odległość nie mogą się nie udać. Jest to wypróbowana i przetestowana metoda, którą każdy w domu, szczęśliwy i daleko, nawet ponadnarodowy. Tyle że zawsze przychodzi moment, który przerywa bycie przy telefonie. Tak bardzo nienawidzi podróżować.Wydaje się absurdem widywać się dwanaście godzin w miesiącu. I chciałbym zobaczyć.

Rezultat jest powszechny, nietragiczny i superklasyczny związek na odległość: to eldorado delikatnych duchów złożone z nieobecności, pragnień, nocnych i dziennych gier erotycznych na czacie, fałszywe „Myślę, że o tobie” przez cały dzień i obietnice Pinokia. Jedyny dobry związek na odległość to taki, który trwa maksymalnie sześć miesięcy w roku, a potem jedna z dwóch zmienia miejsce zamieszkania.

Wątpliwości do wyjaśnienia

Mam na myśli to, że masz klucze, aby coś zrobić lub nie. Tu nie ma pytań, tylko wątpliwości, jak sądzę. Ze swojej strony wiem, że nuda przychodzi bolesnymi sposobami, których nikt nie może dla nas zrobić. Powiedzieliśmy już, że można by się spodziewać, że przynajmniej w tej procesji kaplic pogrążone w żałobie madonny (nas) oryginalnością przeszyją sobie serca. A zamiast tego wzór jest naprawiony:

Istnieje związek na odległość. Nigdy nikt go nie lubił.

Nieodwzajemniony związek. Nigdy nikt go nie lubił.

Związek płatny w locie. Nigdy nikt go nie lubił.

Może przyjaciel, może nie hetero. Nigdy nikt go nie lubił.

Pogoń za byłą, która jest z inną kobietą. Nigdy nikt go nie lubił.

Żonaty. Nigdy nikt go nie lubił.

Nino Sarratore. Nigdy nikt go nie lubił.

Odległość, idealizacja, obcość

Wiesz jak to się kończy, R.? W pewnym momencie zbyt wielu snów budzisz się. Człowiek staje się nieubłagany w trwaniu w rzeczach konkretnych, bliskich.

Każdy, kto przez to przeszedł, wie, że zbyt długie pisanie i życie osobno prowadzi do tego, że jedynym skutkiem jest stanie się kimś obcym. Dwoje nieznajomych w ostatnim etapie. Pisanie to zamieszkiwanie dwóch różnych planet, na których nikt nie zauważył, że nie ma nic na obiad, a nawet ta torebka mleka się skończyła. Między wami nigdy nie ma zmywarki, nuda, jak może nie być idealnie? Wszystko denerwuje w obecności pary.

Wiesz, co powstrzymało mnie przed całkowitym wyidealizowaniem tego człowieka na odległość? Czy wiesz, jaka była jedyna rzecz, która mnie uratowała, kiedy zakochałam się w swoim domu, a on w jego domu w wieku dwudziestu lat? Nic. Wiesz, kiedy zacząłem rozumieć? Kiedy zdałam sobie sprawę, że tak dużo piszę o przyszłości, a słowa poruszającego w poezji nigdy tam nie było.

Przeczytaj wszystkie Wadliwe związki Esther Viola tutaj.

Interesujące artykuły...