Złe relacje. Zakaz użalania się nad sobą -iO Woman

Spisie treści

Droga Estero,

Napisałem do Ciebie za jednym zamachem w zeszłym tygodniu, po tym, jak niezbyt przypadkowo natknąłem się na Twoją książkę adresową, czytając o romansie C. na pół etatu i jego rozwoju rok później. Stamtąd, zamiast wysłać Ci papirus, wpadłem w swego rodzaju tunel, niestrawność wszystkich wydarzeń, które spotkały innych, a przede wszystkim wszystkich Twoich odpowiedzi.

Synteza nie jest moim darem, ale postaram się zrobić wszystko co możliwe.

Mam na imię R., tak jak C. Właśnie skończyłam 40 lat, od 15 lat jestem mężatką z PAQ, z dobrej rodziny, dobrego "chłopaka" 10 lat starszego ode mnie. Jestem freelancerem tak jak ty, ale mam kryzys tożsamości zawodowej i od kilku lat pracuję bardzo mało.

Nie mogliśmy mieć dzieci, on nie chce adoptować, a nasza historia pękła w tym punkcie. Kiedy pod koniec długiej podróży zdałam sobie sprawę, że nigdy nie zostanę matką, ponad rok temu wpadłam w depresję.

W lipcu 2022 wyszłam z otchłani depresji dzięki dobremu psychologowi i po kilku tygodniach go poznałam. Starszy ode mnie o 21 lat, żonaty, ma córkę 31. Jego problemem, a może bardziej moim, jest bycie miłym.

W kolejnych miesiącach zupełnie straciłam dla niego głowę, prosząc nawet, żeby zostawił żonę i spędził ze mną resztę życia. Dał mi całkowitą gotowość do romansu pozamałżeńskiego. Ale pozwalam sobie wyobrazić, jak ubogie są oferty przeciętnego człowieka z małego prowincjonalnego miasteczka. Bolesne pisać i czytać.

Oszczędzę wam bardzo małych psychologicznych interpretacji, które chcą mnie postrzegać jako kruchą i zależną od egocentrycznego narcyza. Nie, tak się nie stało, przynajmniej nie tylko.

Odczytałem siebie w wielu przypadkach, które zostały Ci przesłane.

Przez chwilę myślałem, że jestem chętny, jak C., wziąć wszystko, PAQ i GAS (natknąłem się na to, kiedy miałem 42 lata, tak, moja mama nie zostawiła mnie wystarczająco dużo w sobotę noce, na rajdy).

Znowu ujrzałam siebie w "towarzyszce życia" , tej, która szukała czegoś poza parą i przeżywała upragnioną udręczoną miłość z "miłym łobuzem" , w którym po rzekach łez i niedostępności "miłego łobuz”, zmęczenie i rozsądek zwyciężyły.

Przez chwilę nawet pomyślałam „Kocham ich obu”, jak 30-latka z Nowego Jorku, która skupiona na miłosnych wątpliwościach między współlokatorką a jej chłopakiem we Włoszech, traci z oczu swojego pana stopień i znaczenie zrobienia czegoś dla siebie.

Widziałam też siebie w nieświadomym „narcyzie”, który pod przykrywką zdradzonego i porzuconego PAQ tak naprawdę „pławi się” w błogości bycia pożądaną przez wielu.

Wreszcie zobaczyłam ciebie i mnie, Rossellę i Melanię. I w końcu zrozumiałam, że nie ma rasy.

Wszystko to po to, by powiedzieć Ci, że na swój sposób wychodzę z tego bałaganu, którego chciałam w życiu. Przez co bardzo cierpię, mimo że jestem po złej stronie.

Chciałam tego, chciałam tego całym sercem i w końcu zobaczyłam kim jestem i akceptuję to, schowałam się pod warstwami hipokryzji i szacunku (bo w wieku 20 lat ci nie mówią że aby mieć PAQ, niekoniecznie musisz być tym czymś, ale czy lepiej być tak niewygodnym, ale być sobą? I przede wszystkim akceptować i chcieć siebie jako niewygodnego) i odnajduję siebie, teraz jestem po prostu bardzo boję się, że znów się zgubię z PAQ, chcę przynajmniej, żeby ten bałagan się na coś przydał.

Cała ta świadomość przychodzi z perspektywy czasu, po miesiącach błogosławionej terapii. Pomiędzy był chaos walki między instynktem a rozumem i teraz wychodzę wykończona.

W niektórych momentach czuję się jakbym wróciła do wieku 21 lat, kiedy żegnałam się sama ze sobą, postanowiłam się poddać i "wyprostować" . Podnoszę wątek stamtąd. Po okresie dojrzewania w wieku 42 lat też musisz to przeczytać.

Nigdy nie jest za późno, aby mieć świadomość, że stoimy przed jakąkolwiek kategorią miłości.

Nasz czas jest zbyt krótki i zbyt ważny, aby dać go komuś, dla kogo tak naprawdę nic nie znaczy.

Wciąż tam jestem, wyplątując się z tej bolesnej sytuacji, jak zapewne zrozumiałeś.

Ale dziękuję, ponieważ twoja kolumna pomogła mi w mojej podróży powrotnej do świadomości.

Dziękuję

R.

Odpowiedź Ester Viola

Drogi R.,

Ale która część złoczyńców, daj spokój.

Lubię go, który tekstowo „oddał swoją całkowitą dyspozycyjność na romans pozamałżeński”. Co za nagroda do wzięcia.

Ale najpierw się przywitam. Jakże wyżyny wznosi się nasza rozmowa w tej rubryce. Tutaj kiedyś było wszystko: komentuje moje historie, ale nie zaprasza mnie na randkę, co to znaczy?

Ale spójrz na nas teraz. Barthes byłby z nas dumny.

Widzę, że dyskusja na temat PAQ i GAS toczy się teraz sama, tak naprawdę przyjechałeś tutaj, R., bez

podglądaj lub módl się, aby w cudowny sposób wychwycić nieporozumienia dla Twojej korzyści. Przedstawiasz się jak uprzejmi ludzie: z autodiagnozą w ręku.

To normalne, że liczyłeś na zakończenie – nie przyznając się do tego – ale kocham cię! co ja z nią robię, chodź będziemy szczęśliwi, ucieknijmy do Ameryki. Zamiast tego Ameryka to ty.

Jak miło, mówię w jego imieniu, kiedy ktoś sprawia, że twoje życie rodzinne jest mniej wiotkie. Ileż szczęścia mają ci mężczyźni, ile pięknych bezinteresownych pobożności spotyka się na świecie. Jak ja podziwiam tę przedsiębiorczą umiejętność załatwiania swoich małych spraw przeciwko nam.

W międzyczasie masz już wszystko jasne na następny raz, kogo Peppe wybierzesz. Czy twój mąż został w międzyczasie? Bądź cierpliwy?

Unikałbym pater familias, tyle rozumiesz: żona dostaje jedną część, kochanek drugą, oboje wzdychają, by mieć to, czego nie mają.

Peppe wiesz kim on jest, prawda? Męska entelechia. Jeden za wszystkich, wszyscy równi.

Powiedzieliśmy już, że nie ma sensu się zbytnio ekscytować. Następny Peppe jest tak samo dobry jak poprzedni Peppe: każde zakochanie zmierza do letniej wody, nie ma sensu zaczynać życia od nowa, a jeśli jeden jest tak dobry jak drugi, równie dobrze możesz zatrzymać Peppe, którego już znasz - tak, to jedno spojrzenie na wsteczny i nudny świat. To jest kraj. Jeszcze, jeszcze. Jak trudno jest znaleźć odpowiedni sprzeciw wobec tych błogosławionych starych kobiet.

Dziwne rzeczy dzieją się w ludzkich głowach. Po pewnym czasie to kochanek sprawia, że żona jest znośna, a potem też mamy dziwną odwrotność.Peppe odkryje, że jego żona nie jest taka zła, dzięki swojej kochance (Tobie). Krótko mówiąc, z tą nieoczekiwaną ulgą (znowu ty), małżeństwo będzie miało wszystko, czego potrzeba, aby się utrzymać. A potem dobrodziejka (zawsze ty) zacznie mieć złe weekendy i ultra-uzasadnione żądania, więc biedny Chrystus znajdzie się w pewnym momencie z dwiema żonami. Wszyscy nieszczęśliwi.

Piszesz do mnie teraz „Po prostu bardzo się boję, że znów się zgubię z PAQ, chcę, żeby chociaż ten bałagan czemuś służył”. Zależy. To zależy od tego, jak ważna jest miłość, którą należy przyjąć następnym razem. A może śpiący wszystko albo nic? Nie masz nic do stracenia. Czas osobno.

Ale R., proszę, bez taniego użalania się nad sobą. Przykro mi to mówić, użalanie się nad sobą podczas przebywania nad pewną otchłanią pecha to trochę dupkowa praktyka.

Wygląda na to, że masz zbyt wysokie kwalifikacje, by ciągle myśleć „dlaczego zawsze jest źle?”.

Interesujące artykuły...