Marnowanie żywności: walka z nim to obowiązek każdego z nas

Marnowanie żywności to wstyd, nie oszukujmy się. W naszym energochłonnym świecie wyrzucamy jedną trzecią produkowanej przez nas żywności. Trzeci, tak. Lawina odpadów, która nigdy nie przeszła przez stół.

Rodzaj narodu bez nazwy i bez godności, który plasuje się zaraz po Stanach Zjednoczonych i Chinach pod względem emisji gazów cieplarnianych, które przegrzewają planetę. Moloch, który eksploatuje 30 procent powierzchni gruntów rolnych na świecie i który pochłania masę wody porównywalną z rocznym przepływem rzeki Volta.

Ogromna produkcja żywności i jej marnowanie są niewątpliwym znakiem „naszej potężnej inteligencji w desperackim konflikcie z naszą potężną głupotą”, jak opisuje naturę ludzką pisarz Ian McEwan w krótkim eseju opublikowanym właśnie przez Einaudi, Lo space of wyobraźnia.

Stosy żywności, które zostały wyhodowane, przetworzone i przetransportowane puste, lądują w koszu. Tymczasem liczba ludzi cierpiących głód wzrosła do 828 milionów. Podczas gdy Europa stoi w obliczu kryzysu energetycznego o niespotykanych dotąd rozmiarach. Podczas gdy my doświadczamy suszy latem. Podczas gdy przechodzimy zmiany klimatyczne, które są również związane z produkcją żywności.

Gdy niszczymy żyzną powierzchnię Ziemi. Podczas gdy my plądrujemy morza ich ryb i podczas gdy niszczymy lasy, aby uzyskać intensywną uprawę. Podczas gdy populacja wkrótce przekroczy obecne osiem miliardów, a potrzeby żywnościowe mogą wymagać zwiększenia produkcji nawet o 70 procent w 2050 r.

Nie ma w tym żadnej logiki, nie ma wartości. Walka z marnotrawstwem to jedno z globalnych wyzwań, o którym 16 października przypomnimy w ramach obchodów Światowego Dnia Żywności, organizowanych przez ONZ. I jest to wyzwanie, które zaczyna się od pojedynczej osoby.

Kto nie wyrzucił zgniłej brzoskwini, stwardniałej kanapki czy litra przeterminowanego mleka do śmieci? To automatyczny nawyk, ale powinniśmy częściej zadawać sobie pytanie, jakie konsekwencje kryją się za tym gestem, daleko poza stratami ekonomicznymi w portfelu.

Agroekonomista Andrea Segrè, twórca kampanii Zero Waste i dyrektor naukowy Międzynarodowego Obserwatorium Waste Watcher, tak pisze w swoim najnowszym eseju D(i)ritto al cibo (Scienza Express): „Odpady domowe we Włoszech jest wart siedem miliardów euro w 2022 roku. A liczba ta, prawie pół punktu PKB, to „jedynie” ekonomiczna wartość towarów, które kupujemy, a potem nie konsumujemy; netto, zatem koszt kapitału naturalnego (gleba, woda, energia), ekonomiczny (nakłady, takie jak nawozy, pestycydy, paliwa) oraz ekonomiczny i ekologiczny koszt usuwania odpadów”.Aby to zrealizować, wystarczy trochę danych o tonach jedzenia, które trafiają do kosza.

Ukryta energia

Marnowanie żywności we włoskich domach to milion 866 tysięcy ton w 2022 r., co odpowiada tym siedmiu miliardom euro obliczonym przez Segrè (do których dodaje się prawie pięć milionów i 165 tysięcy ton żywności utraconej w łańcuchu produkcji i dystrybucji) , według danych Międzynarodowego Obserwatorium Waste Watcher.

Jeśli spróbujemy dodać koszt energii, szacowany na 4,02 miliarda (w oparciu o obecny koszt energii elektrycznej), okazuje się, że wartość marnowanej żywności skacze do ponad 11 miliardów.

To zawrotna liczba, niedaleko od 14 miliardów przeznaczonych przez rząd na walkę z kryzysem energetycznym. Dlatego rada, aby nie marnować jedzenia, powinna znaleźć się wśród tych już sugerowanych (i nienaruszalnych), takich jak oszczędne dozowanie czasu pod prysznicem czy używanie zmywarki.

Kupujesz za dużo

Jedzenie nie jest towarem. Stanowi zaspokojenie podstawowej potrzeby przetrwania, budzi przyjemność fizyczną i psychiczną. To piękna myśl, opowiada historie, zawiera wiedzę. Kiedy jednak traci swoją symboliczną wartość, jest postrzegany jako przedmiot i można go wyrzucić.

Waste to jedno z oblicz konsumpcjonizmu. Napełnić lodówkę, zapełnić spiżarnię, ułożyć stosy szynki „na kanapkę dla synka”, piersi z kurczaka „jak trzeba chwilkę”, brioche „żeby dziecko miało przekąskę”, trzy paczki parmezanu „były w ofercie w każdym razie”, miękkie i twarde sery, świeży i suchy makaron, marynowany i wędzony łosoś. Za dużo.

«Jeden na dwóch Włochów (47 proc.) przyznaje, że często zapomina o kupionym jedzeniu, 46 proc. twierdzi, że jedzenie pochodziło ze sklepowej lodówki i szybko się psuło w domu» – mówi Segrè.

«Jeden na trzech Włochów (30 proc.) przyznaje, że źle kalkuluje ilość jedzenia, które podaje w domu, ale też (33 proc.), że martwi się, że w spiżarni nie ma wystarczającej ilości jedzenia, przez co przesadzić z przejęciami.Dane zebrane przez Waste Watcher pokazują zatem, że istnieje wiele możliwości poprawy na etapach zakupu żywności i zarządzania nią”.

Ukryta woda

Oszczędzanie obejmuje również wodę. W związku ze zmianami klimatycznymi, susze pogłębiają się na niektórych obszarach, czego doświadczyły Włochy tego lata. Dlatego dyskutowana jest pilna potrzeba remodulacji sieci dystrybucji lub nawadniania, ale każdy z nas powinien również rozważyć indywidualną konsumpcję do picia, gotowania i mycia. I zastanów się nad wodą potrzebną do produkcji żywności.

Rzucenie jabłkiem to zmarnowanie 70 litrów wody, jajko 135 litrów, filiżanka kawy 140 litrów, szklanka mleka 200 litrów (woda Fao).

Straty wzdłuż łańcuchów dostaw

Odpady to żywność nadająca się do spożycia, ale świadomie wyrzucana na etapach sprzedaży detalicznej lub w domu. Zamiast tego strata ma miejsce, zanim żywność dotrze do konsumenta z powodu problemów w fazie produkcji, przechowywania, przetwarzania i dystrybucji.

Dla rynku krajów uprzemysłowionych, gdzie zwyciężają drobne kawałki mięsa i gruszki bez wgniecenia, nieprzemyślana ilość żywności jest wykluczana przed wejściem na rynek, ponieważ pozostanie niesprzedana.

Rybacy sami zaglądają do swoich sieci i wrzucają z powrotem do morza ryby, które nie spełniają standardów bogatych zachodnich nabywców, przyzwyczajonych do tych samych monotonnych gustów.

Zwykła dorada, zwykły filet cielęcy, zwykłe truskawki takie same, wszystkie czerwone. Kilogramy grudek owoców i nieprecyzyjnych warzyw lądują w spalarniach, co wiąże się z dalszym wydatkiem energetycznym.

Jabłko ma być okrągłe i błyszczące jak w bajce o Królewnie Śnieżce. Ale jabłka nie pochodzą z krainy fantazji. Są tacy jak my, niektórzy ranni, niektórzy posiniaczeni. Zamiast tego wada nie jest wybaczana, ponieważ przeciętny kupujący uważa je za rzeczy, dążąc do doskonałości Barbie, a nie części żywego drzewa.

Tam, gdzie żywność zachowuje swoją starożytną wartość, na półkuli południowej plony mogą zgnić w palącym słońcu, nie dotrzeć z powodu suszy lub zostać zniszczone przez armie owadów. Piękne czy brzydkie, cierpi na brak nowoczesności.

Około jednej trzeciej całkowitej emisji gazów cieplarnianych zależy od systemu żywnościowego. Na każdym etapie procesu, od produkcji po pakowanie, uwalniany jest dwutlenek węgla, metan i inne gazy zmieniające temperaturę.

Kiedy marnuje się jedzenie, marnuje się też cała ta emisja. Nie tylko. Potrzebna jest energia, aby pozbyć się tych resztek, które z taką obojętnością przechodzą z lodówki do kosza na śmieci. A gdy mokre odpady trafią na składowiska, rozkładają się i uwalniają więcej metanu. W ten sposób minimalizacja ilości odpadów może być łatwym sposobem na powstrzymanie globalnego ocieplenia.

Rzeki paliw kopalnych

Przechowywanie odpadów spożywczych doprowadziłoby również do zmniejszenia wpływu na środowisko ze względu na wykorzystanie paliw kopalnych w łańcuchach dostaw.We Włoszech produkcja żywności pochłania ponad 11 procent całkowitego zużycia energii w przemyśle, co odpowiada około 13,3 milionom ton ekwiwalentu ropy naftowej.

Więcej nie znaczy lepiej

«Już wszyscy, Kościół in primis, wzywa do zmiany stylu życia, odnowienia wstrzemięźliwości konsumpcji i protestu przeciwko kulturze nadmiaru, marnotrawstwa, przesady, którą Michael Grunwald nazywa kulturą „więcej znaczy” lepiej”» – pisze Segrè.

«Obecnie system prowadzi nas do zadłużania się w celu zwiększenia naszej konsumpcji (lubieżności: kryzys pochodzi od „bogatych” narodów), krok, który wydaje się teraz niezbędny, aby wesprzeć mechanizm produkcji odurzony i zepsuty konsumpcją. Zamiast tego można powiedzieć (i zrobić): mniej i lepiej”.

Owoce, najbardziej marnowane jedzenie

Owoce to najczęściej marnowana żywność na świecie. Na czele Stany Zjednoczone, średnio 39,3 gramów tygodniowo na osobę (dane Cross Country Waste Watcher International).We Włoszech gramy spadają do 30, 3 owoców, następnie sałatki z 26,4 gramami na mieszkańca i świeży chleb z 22,8 gramami, warzywa z 21.

Gdzie indziej w rankingu najczęściej marnowanej żywności znalazły się np. mleko i jogurt (27,1 grama tygodniowo w Niemczech), wędliny i wędliny (21,6 grama we Francji), ryż i zboża (27,2 grama w Brazylia), dania gotowe (11,5 grama w Japonii).

Ludzie już są katastrofą ekologiczną, ale teraz jesteśmy tego świadomi. „Żyję w zranionym świecie i wiem, że to ja jestem zraniony”, jak napisał powieściopisarz John Green. Wiemy, jak zmniejszyć nasz ślad, a niepróbowanie tego jest etycznie niedopuszczalne.

Eliana Liotta jest dziennikarką, pisarką i popularyzatorką nauki. Na iodonna.it oraz na głównych platformach (Spreaker, Spotify, Apple Podcast i Google Podcast) można znaleźć jej serię podcastów Il bene che mi voglio.

PRZEJDŹ DO PODCASTU

Interesujące artykuły...