Złe relacje - Jak budować przyszłość, jeśli przeszłość jest zła

Witaj droga Estero,

twoje słowa zawsze dodają mi tyle otuchy, nawet gdy czytam odpowiedzi na historie ludzi, których nie znam. Postanowiłem więc napisać do Ciebie dzisiaj, mając za sobą trochę doświadczenia, abym mógł lepiej zrozumieć, co zamierzasz mi powiedzieć, i może pomożesz mi wypełnić mały kawałek układanki, którego mi brakowało i nad którym rozmyślam od tylu lat. Jak budować przyszłość, gdy masz za sobą straszną przeszłość?

Mam za sobą 17 lat terapii, którą zaczęłam w wieku 20 lat, bo już czułam się popieprzona przez życie: rodzina menage à trois od 4 do 16 lat, cudzołożna matka, która totalnie schrzaniła standard widok pary.Dorastałam jako jedynaczka, smutna, samotna i melancholijna. Już jako dziecko nadwrażliwy. Całkowicie ignorowana przez rodziców, a przede wszystkim wychowywana z ojcem, który zaczął biegać za 20-latkami w wieku 40 lat (kiedy ja miałam już 16 lat) zawsze stawiając mnie na ostatnim miejscu.

Ta przesłanka, aby lepiej zrozumieć, jak dzisiaj, pomimo 17 lat terapii, wciąż jestem uwięziony ze strachu, z potrzeby replikacji dynamiki odrzucenia, za statkami sytuacyjnymi, w których natychmiast znika. Zupełnie nie pociągają mnie dobrzy faceci, naprawdę ich brzydzę, uważam ich za brzydkich, nawet jeśli wtedy też siadam i myślę o tym, że to bojkot potencjalnego satysfakcjonującego związku. Ale nie mogę tego zrobić, mimo kilku prób.

Jedyny zdrowy związek jaki miałam to z M, był dla mnie idealny, byliśmy razem od 26 do 29 lat, pozytywne współistnienie, musiałam go zostawić, bo musiałam zbojkotować spokój, który wywoływał we mnie niepokój , Żyłem tym jak buty, które są za ciasne, nawet jeśli są piękne.

Tylko krótkie i niesatysfakcjonujące związki: dlaczego?

Od tego czasu, dzisiaj mam prawie 39 lat, nie mam innych historii oprócz niezadowalających i bardzo, bardzo krótkich, zwykle po drugiej nocy seksu on znika. A co ja robię? Za każdym razem, gdy wpadam w emocjonalny zamęt, myślę o tym, co mogłem zrobić, zanim tak łatwo się poddałem, bo spójrzmy prawdzie w oczy, każdy, kto doświadczył ciągłego odrzucenia i był ignorowany przez rodziców w młodym wieku, jako dorosły człowiek szuka tych emocje, które identyfikują się z miłością. Mówię sobie: zdobędę go, będę mogła zwrócić na siebie jego uwagę, będę piękna, idealna, miła. Te same rzeczy, które powtarzałem sobie, kiedy mój ojciec nie uważał mnie za dziecko. Ale jaki wysiłek. Mówię sobie jak ciężko jest tak żyć?

Jestem przekonana, że nie zasługuję na miłość i dlatego jestem traktowana jak bułka z masłem przez pierwszego atrakcyjnego i niedostępnego emocjonalnie kolesia.

Myślę, że w głębi duszy jest mi wygodnie pozostać w takiej sytuacji, spędzam czas samotnie narzekając na to, co robię z kolejnym poznanym mężczyzną, mimo że jestem silną, niezależną kobietą, satysfakcjonującą karierą, Odcinam się od mężczyzn, staję się potrzebująca, klasyczna bielizna.

Przekonana, że mając prawie 40 i 10 lat sama, nawet latami nie spotykając się z mężczyzną, byłabym w stanie spełnić swoje marzenie: mieć inną rodzinę niż ta, którą miałam, ale może to niemożliwe, a może tak mnie to przeraża, że nawet nie chcę próbować.

Dziękuję za słowa, które na pewno będą pocieszeniem.

M.

Odpowiedź Ester Viola

Drogi M.,

Eksperyment. Weź stworzenie i umieść je w nieszczęśliwej rodzinie. Proszę czekać. To jak zatruta złota rybka w akwarium: albo zachoruje, albo wypadną jej zęby.

Jedyną pewną rzeczą w życiu jest to, że zawsze znajdzie się ktoś, kto spróbuje ci je zrujnować, M.. Udaje im się. Zacznijmy od początku, od winowajców, tych dwóch wielkich łajdaków. Mama i Tata.

Historia jest zawsze taka sama: jaka piękna jest ta trójka na początku. Ty i ja, mały chłopcze.

Relacje rodzicielskie są wzorem do naśladowania na dobre i na złe

Mama i tata mają w zasadzie dobre intencje: jeśli sprowadzisz na świat Niewinnego, będziesz musiał traktować Niewinnego ze skrupułami i białymi rękawiczkami. Ale wtedy życie, zdradzieckie jak tylko może być, zdradza wielką tajemnicę wszystkich rodzin, szczęśliwych i nieszczęśliwych: nawet dzieci się do tego przyzwyczajają. I tak wracamy do tego, kim byliśmy wcześniej: trochę rozkojarzeni, bardzo samolubni. Dupki, każdy na swój sposób. I dlatego też rodzic może się zakochać poza domem. Niewinny zrozumie, myśli. I poradzi sobie sam. Nikt nigdy nie umarł z powodu niewłaściwych rodziców, prawda?

A Niewinny tak naprawdę nie umiera (ale jesteśmy blisko) i naprawdę uczy się radzić sobie sam. Tylko, że w międzyczasie czegoś się nauczył. A to znaczy czuć się jak wadliwy model.

Jesteśmy w punkcie, w którym zaczyna się Twój list, M. – czyli: co się stanie, gdy szkoda zostanie wyrządzona? Czy płaczesz nad pocztą serca?

Nie proszę pana.

Porównujesz tak czy nie?

Jednym z rozwiązań, które prawie nigdy nie zawodzi, są porównania. Przynajmniej u mnie działają.

Pokusa odczuwania nieszczęścia i użalania się nad sobą jest silna, ale jeśli ja narzekam, to dzieci wojny? Dzieci bez chleba, dzieci bez wody? Dzieci, których źli rodzice – jakimi oni byli – chcieliby je mieć?

Tutaj jednak wszystko zależy od Ciebie. Z drugiej strony, jeśli chcesz skorzystać z prawa do odczuwania pecha, nie rób zbyt wielu porównań.

Jedyne rozwiązanie: podjąć działanie

Innym rozwiązaniem jest działanie. Nie porzucaj skargi na złe rodzicielstwo, ale idź dalej. Mogło się nie udać, poszło. To jedyna lekcja. „Przeznaczenie jest tym, czym jest, jak mogłoby być inaczej?” pisze Philip Roth.

A potem fakty. Zakładając (twoje), że w planach na przyszłość musi być:

1) Ktoś kogo kochasz

2) Ślub

Więc zachowuj się jak w sprawach ekonomicznych. Ponieważ jesteś oskórowany i nadwrażliwy, myśl z wyprzedzeniem. Bez wahania wybierz poważnego kandydata, zakochaj się jak na rozmowie o pracę.

Aby praktykować beau monde () stabilnych związków, musisz lubić fakty tak, jak lubiłeś literaturę, gdy miałeś dwadzieścia lat.

Przede wszystkim, M., bądź konkretny, praktyczny i parszywy.

Interesujące artykuły...