Domowe gniazdowanie: kiedy dom staje się naszym gniazdem

Czy Covid przyniósł coś dobrego? Może tak, przynajmniej w wielu włoskich domach. Ostatnie badanie przeprowadzone przez DoxaCasa na próbie 7 000 gospodarstw domowych wykazało, że znacznie wydłużył się czas spędzany w mieszkaniu, a także na robieniu rzeczy, które do tej pory robiliśmy na zewnątrz. W porównaniu z 2018 r. 68% ankietowanych spędza więcej czasu w domu i wykonuje czynności, o których wcześniej nigdy by nie pomyślało.

Co oznacza „Zagnieżdżanie w domu”?

Ta definicja oznacza przekształcenie własnego domu w „gniazdo”, czyli miejsce przyjazne nie tylko nam, ale i naszym bliskim, którymi chętnie się opiekujemy. Jak jaskółka z młodymi.

«Nawet badanie przeprowadzone w różnych krajach Europy w marcu 2021 roku potwierdziło wzrost tej tendencji do postrzegania domu już nie tylko jako miejsca pobytu, ale także środowiska, w którym można wyrazić siebie i poczuć się w pełni na luzie” – wyjaśnia profesor Giuseppe Pantaleo, profesor zwyczajny psychologii społecznej i dyrektor UniSR – Social Lab, laboratorium psychologii społecznej Uniwersytetu Vita-Salute San Raffaele w Mediolanie.

Bo siedzenie w domu to przyjemność

Napisaliśmy to kilka lat temu, ten tytuł rozgniewałby kilka osób. Zapomnij o tym? Zawsze, gdy? Może wyjść: na obiad, na weekend, z przyjaciółmi to była prawdziwa przyjemność. Ale zostać w domu? Od represjonowanych gospodyń domowych lub, nie oszukujmy się: od nieudaczników. Co zmieniło się w postrzeganiu własnego domu i sposobu, w jaki go przeżywamy? „W ciągu ostatnich 30 lat byliśmy bardzo oderwani od przeszłości” - wyjaśnia profesor Giuseppe Pantaleo.Mama, tata, a nawet małe dzieci wychodziły z domu wcześnie rano, by wieczorem znów się spotkać. «Potem pojawił się Covid i wszystko się zmieniło, nie tylko w organizacji naszego życia, ale także na poziomie mentalnym, w sposobie, w jaki postrzegamy siebie i odnosimy się do innych».

Dom stał się bezpieczną przystanią chroniącą przed wirusem. Ale też miejsce, w którym można wyrazić siebie, bo po prostu nie można wyjść na zewnątrz. Stąd wielka fortuna marketów budowlanych i odkrycie, że w domu można robić rzeczy, których jeszcze nie robiono. I wszyscy razem.

W końcu wszyscy jesteśmy cebulami

«Od początku XX wieku psycholog społeczny William James dzieli „jaźń” na duchową, społeczną i materialną. Wszystkie przedmioty, które kochamy, są zatem integralną częścią naszego istnienia», wyjaśnia profesor Pantaleo. „To tak, jakby nasza najbardziej intymna część była pokryta wieloma warstwami, jak cebula, a te zasłony są dla nas również niezbędnymi rzeczami materialnymi, jak nasz dom”.Z tego powodu, aby naprawdę stać się gniazdem, każdy dom musi odzwierciedlać osobowość jego mieszkańców. Skończył się okres domów urządzanych według gustu architektów mniej lub bardziej glamour. Teraz jest przebudowywany, przemalowywany, adaptowany, ale tylko po to, by dom był bliższy uczuciom. I to bliskich. To nie przypadek, że zawsze dzięki Covidowi nauczyliśmy się wykonywać prace konserwacyjne, o których nigdy wcześniej nie marzyliśmy. «Najciekawsze jest to, że niektóre obowiązki domowe zaczęły się dzielić, znaleźć na nie czas, a przede wszystkim. robić je razem. Dzięki temu udało się zacieśnić niektóre związki lub znaleźć nowe miejsca spotkań z dziećmi, zwłaszcza nastolatkami” – wyjaśnia psycholog społeczny.

Dopełniamy się zostając w domu

W domku lęgowym każdy element, od sofy po lustro w łazience, odzwierciedla to kim jesteśmy, nie tylko nasze upodobania, ale też mocne i słabe strony.„Obiekty mogą mieć symboliczną wartość samouzupełnienia. Aby podać praktyczny przykład, jeśli muszę robić notatki, mogę z łatwością korzystać z długopisu, ale jeśli znajduję się w sytuacji urzędowej lub na rozprawie, może wolę używać bardziej prestiżowego pióra wiecznego. Pomimo tej samej funkcji, czuję się bardziej komfortowo korzystając z tej drugiej, ponieważ jest ona jakby dopełnieniem mojego wizerunku, wzbogaca go” – wyjaśnia profesor Giuseppe Pantaleo z Uniwersytetu Vita-Salute San Raffaele w Mediolanie.

Gniazdo wita, nie pokazuje

W domku lęgowym każdy element stracił swoją czysto funkcjonalną wartość, aby stać się przyjaznym dla naszego dobrego samopoczucia. Mówiąc prościej, babcina kanapa, na której nie wolno było siadać inaczej uległaby zniszczeniu, a „dobrze podane” naczynia używane tylko na specjalne okazje ustąpiły miejsca przedmiotom może mniej cennym, ale które nas rozpieszczają i pomagają tworzyć. przyjazna atmosfera, a nie reprezentatywna.Dlatego każdy, kto przekracza próg domu dziecka, robi to dlatego, że jest dobrze przyjęty, chciany, a nie dlatego, że „trzeba go zaprosić”. To wyjaśnia, dlaczego liczba zaproszeń może być zmniejszona, ale nacisk kładziony jest na jakość. W tym sensie, że do salonu, a także do kuchni, wpuszczani są tylko ci, którzy są nam naprawdę bliscy emocjonalnie. «Posługując się terminem niemieckim, który nie ma dokładnego tłumaczenia na język włoski, możemy powiedzieć, że dom gniazdowy to „Gemütlich”, to znaczy gościnny do tego stopnia, że ciało i dusza czują się w harmonii. Jednak tak wygodny, że na dłuższą metę trudno się z niego wydostać» – ostrzega profesor Giuseppe Pantaleo.

Od lunchu do pracy wszystko w domu

Zawsze na podstawie badania DoxaCasa 2022, w porównaniu do 2018 roku jest wiele czynności, które wykonujemy częściej w domu. Pierwsza to praca (+31%), ale są też przyjemniejsze, jak oglądanie filmów (+42%), lunch z bliskimi (+33%) czy fitness i dbanie o formę (+26%) . Większość z tych zajęć polega na dzieleniu się z innymi współlokatorami, a to pomaga na nowo odkryć wartość bycia razem.„Na przykład regularne spożywanie obiadów nawet przez kilka dni w tygodniu z dziećmi może pomóc im się otworzyć, opowiedzieć o tym, czego właśnie doświadczyły w szkole” – wyjaśnia profesor Giuseppe Pantaleo. Świadomość, że w domu ktoś na nie czeka, pomaga dzieciom postrzegać rodzinę jako „wyjście” i miejsce dyskusji. Jednak nie wystarczy znaleźć się pod jednym dachem, aby założyć gniazdo, to, co czyni dom gościnnym, to wspólne robienie pewnych rzeczy, nawet jeśli jest to tylko wspólne przygotowywanie szybkiego talerza makaronu.

Istnieje ryzyko „syndromu chaty”

«Nigdy nie wolno nam zapominać, że jesteśmy zwierzętami społecznymi. „Zagnieżdżanie się w domu” może stać się pułapką, jeśli stworzona przez nas strefa komfortu coraz bardziej popycha nas do „czucia się komfortowo tylko w domu”» – ostrzega profesor Giuseppe Pantaleo, który jest również dyrektorem UniSR - Social Lab, laboratorium psychologicznego Social of the San Uniwersytet Raffaele.W domu czujemy się pewniej, ale jeśli to prowadzi nas do unikania wychodzenia na zewnątrz, ponieważ wychodzenie na zewnątrz jest odbierane jako wysiłek, ryzykujemy, że gniazdo zamieni się w klatkę. Może wygodne, ale zawsze w klatce. „To tak zwany syndrom chaty, który po pandemii dotknął zarówno mężczyzn, jak i kobiety: w domu było tak wygodnie, że nawet ubieranie się do wyjścia i utrzymywania prawdziwych relacji społecznych twarzą w twarz było postrzegane jako ogromne obciążenie” wyjaśnia profesor Giuseppe Pantaleo. W takich przypadkach potrzebna jest jednak umiejętność przeorientowania się na „latanie”, ponieważ nawet ptaki w pewnym momencie opuszczają gniazdo.

Interesujące artykuły...