Sekret przedłużenia wakacji? Opierając się na przed-radości

Wakacje są za krótkie, jeśli wykorzystamy je tylko na czas, który na nie przeznaczyliśmy. Dwa tygodnie, miesiąc. Zbyt skąpo zwłaszcza w tym roku, w którym czujemy się uwięzieni w cieniu konfliktu na Ukrainie i – wciąż – gwałtownego wzrostu zachorowań na Covid.

Ale możemy spróbować go rozciągnąć, przedłużyć w dniach, które go poprzedzają. Jeśli zaczniemy cieszyć się tym wcześnie, będziemy cieszyć się tym bardziej. „Owocami czekania są mini-emocje, które gromadzimy” – wyjaśnia psycholog, który bada mechanizm oczekiwania, Christian Waugh, profesor na American Wake Forest University.

Łączymy się z naszą przyszłą jaźnią i ten pomost między dziś a jutrem poprawia samopoczucie, według badań odrywa od doraźnych myśli i poszerza horyzonty umysłu. Śnijmy na jawie, wyobraźmy sobie, jak pięknie będzie odkryć to miasto lub zanurzyć się w błękicie.

Wiadomo, że pracownicy na wakacjach poprawiają nastrój, redukują stres i obniżają ciśnienie krwi. Ale badania pokazują, że dobre samopoczucie wzrasta jeszcze przed wyjściem z domu, do tego stopnia, że eksperci zalecają kilka krótkich podróży w roku zamiast jednego okresu letniego.

Wyjazd odbierany jest jako nagroda, a jego zaplanowanie jest już przyjemnością samą w sobie, która uwalnia od zmęczenia ostatnim odcinkiem rutyny. Jesteś mniej drażliwy, bardziej uśmiechnięty.

Ciesz się przed-radością

Niemcy mają wspaniałe słowo na oddanie złożonego uczucia, takiego jak lekkie szaleństwo zmieszane z satysfakcją w przepowiadaniu wydarzenia: Vorfreude, przedradość.

Doprawdy, jak pomyślał Heinrich Böll, „gdybyśmy byli świadomi dziedzictwa, które tkwi w każdym wyrażeniu, studiowalibyśmy słowniki, katalog naszego bogactwa i odkrylibyśmy, że za każdym słowem kryje się świat” . Przedradość wprawia światy w ruch.

Dla Leopardiego znaczenie rzeczy miała właśnie we wsi sobota, drżenie przed niedzielą, która ostatecznie okazała się rozczarowująca. Ale pesymizm nie jest koniecznością.

Czekanie jest warunkiem istnienia, pustym pudełkiem, które wszyscy wypełniają, a przyjmowanie czekania jest sposobem mieszania w sobie szczęścia chwil, które mają nadejść.

W Niemczech mottem jest „Vorfreude ist die schönste Freude”, co można przetłumaczyć jako: „Czekanie jest największą radością”. Lub nawet swobodnie: przewidywanie jest lepsze niż cieszenie się.

Nie możemy dłużej czekać

Żyjemy jednak w czasach, które sprawiły, że nie możemy nacieszyć się zawieszeniem, które jest preludium do zaplanowanych wydarzeń. Jednoczesność wygrywa. Wszystko i natychmiast.

Przykładem jest natychmiastowy dialog Whatsapp, pytanie i odpowiedź, w porównaniu z wiadomościami, które kiedyś były powierzone powolnym przychodzącym i wychodzącym kopertom. Technologia ewoluuje po to, by oszczędzać nam czas, bo wrażenie późnej nowoczesności jest takie, że nie mamy czasu nawet na fantazjowanie o wakacjach.

A przez ucinanie pauz tu i ówdzie jesteśmy przyspieszeni i wyobcowani, jak napisał niemiecki socjolog Hartmut Rosa. Nie wiemy więc, co zrobić z zaoszczędzonym czasem i aby uniknąć nudy, nadrabiamy go portalami społecznościowymi, filmami na YouTube, serialami.

Straciliśmy umiejętność czekania. Jednak to oczekiwanie wyznacza wydarzenia w życiu. Już przed życiem, z ciążą trwającą dziewięć miesięcy. A pragnienie jest dzieckiem oczekiwania. "Jestem zakochany? – Tak, bo czekam” – pisze Roland Barthes we Fragmentach mowy miłosnej.

Czekamy na wizytę lekarską, siedzimy przy stoliku w restauracji, a oni przygotowują obiad, zatrzymujemy się samochodem na światłach, słuchamy nagranego wcześniej głosu z centrali: «Proszę czekać tak aby nie stracić nabytego pierwszeństwa».

Ciągle czekamy, tylko już nie wiemy jak to zrobić. Moglibyśmy po prostu pomyśleć, zamiast tego wszyscy majstrujemy przy naszych telefonach komórkowych z obawy przed martwym czasem. Horror vacui. I niech nigdy nie będzie tak, że „uzyskane pierwszeństwo” zostanie utracone. W przeciwnym razie pojawia się niecierpliwość, nerwy na krawędzi.

Mózgowa przyjemność oczekiwania

Moglibyśmy zyskać na ponownej ocenie czekania, które swoją drogą jest ważną dźwignią w funkcjonowaniu mózgu. Oczekiwanie na pozytywne zdarzenie uruchamia tak zwany obwód nagrody, kluczowy w naszym zachowaniu.

Kiedy oczekujemy jedzenia, ale także nadejścia ulubionej melodii, w naszej głowie uwalniana jest dopamina, neuroprzekaźnik satysfakcji. Rozumiał to oświeceniowy filozof Gotthold Ephraim Lessing, który napisał w komedii Żołnierz Fortuna: „Oczekiwanie na przyjemność samo w sobie jest przyjemnością”.

Mechanizm antycypacji jest również badany w opiece medycznej, gdzie zaufanie do terapii jest formą wyleczenia.Neuronowy obwód nadziei został zbadany za pomocą rezonansu magnetycznego i zaobserwowano, w jaki sposób aktywowane są przednie (przedczołowe) i głębokie (układ limbiczny i pień mózgu) obszary mózgu.

Właśnie te obszary, pobudzone zapowiedzią czegoś dobrego, produkują dające ulgę opioidy i kannabinoidy. Substancje podobne do opium, morfiny i konopi.

Jak stłumić lęk przed oczekiwaniem

Oczywiście nadmierne inwestowanie w wydarzenie przyszłości może okazać się bumerangiem. Ci, którzy zbyt wiele oczekują od wakacji (i nie tylko wakacji), ryzykują rozczarowanie rzeczywistością. Brzmi jak oksymoron, ale powinniśmy śnić twardo stąpając po ziemi.

Z drugiej strony, drugą stroną pozytywnego oczekiwania jest niepokój antycypacyjny. „Często dzieją się razem w nas”, zauważa amerykański psycholog Waugh. „Niepokój i podniecenie to siostrzane emocje. Pomyśl tylko o mieszance, która poprzedza dzień ślubu lub narodziny.Ale skupianie się tylko na negatywnej części jest szkodliwe. Badania sugerują, że przekształcenie zmartwień w zachętę i wyglądanie na szczęśliwego jest kluczem do lepszego życia”.

Wartość za egzamin do zmierzenia, za powołanie do pracy, za edukację dzieci. W końcu warto spędzić wakacje.

Bardziej niż na walizkach do spakowania, powinniśmy poddać się radosnej idei wyłączenia komputera i zresetowania zobowiązań. Planujemy bez wielkiego stresu i myślimy o tym, żeby czas przed nami wypełnić obrazami słońca, morza i spokoju.

Eliana Liotta jest dziennikarką, pisarką i popularyzatorką nauki. Na iodonna.it oraz na głównych platformach (Spreaker, Spotify, Apple Podcast i Google Podcast) można znaleźć jej serię podcastów Il bene che mi voglio.

PRZEJDŹ DO PODCASTU

Interesujące artykuły...