Chroń oceany, aby ocalić planetę

Spisie treści

Jest coś odświeżającego w patrzeniu na bezmiar wody. Jean-Claude Izzo podsumował to w jednym zdaniu: „Nad morzem szczęście to prosta idea”. Być może naprawdę istnieje ekologia umysłu, dzięki której żyjemy lepiej w środowiskach, które towarzyszyły naszej ewolucji. Związek między oceanami a zdrowiem ludzkim jest głęboki, ze starożytnych powodów i ostatnich wydarzeń, a oto sześć dowodów.

W świecie, w którym ekosystemy są zagrożone zmianami klimatycznymi, wśród naukowców są tacy, którzy myślą o wielorybach jako o powstrzymaniu globalnego ocieplenia, o meduzach i algach jako pokarmie białkowym, o substancjach z otchłani dla choroby Alzheimera i raka narkotyki.Wielu z nas już by się ucieszyło, gdyby częściej widywało się kolor niebieski.

1. Meduzy na stole i przeciwko mikroplastikom

Meduzy zawsze zachwycają, są spektakularne i niewyczuwalne. Są jednymi z pierwszych organizmów wielokomórkowych, które pojawiły się na Ziemi ponad pięćset milionów lat temu. Wydają się kruche, ale mają zdolność łatwego przystosowania się do środowiska: nie mają na nie wpływu globalne ocieplenie ani zakwaszenie oceanów.

Rzeczywiście, w trzecim tysiącleciu rozmnażają się, ponieważ w wodach jest znacznie więcej planktonu, którym się żywią, a także dlatego, że przełowienie wyeliminowało wiele ich drapieżników.

Projekt GoJelly narodził się w Europie z udziałem piętnastu instytucji naukowych, aby przekształcić meduzę z zagrożenia w zrównoważony zasób. Od Danii po Słowenię naukowcy chcieliby opracować łańcuch dostaw, który wykorzystywałby te starożytne zwierzęta na kilku polach.

Przede wszystkim przeciw zanieczyszczeniom mórz: z ich śluzu powstaje galaretowaty roztwór, który działa jak sieć, zatrzymując mikroplastiki. Resztę biomasy można by wykorzystać jako paszę dla akwakultury lub do ekstrakcji kolagenu, wykorzystywanego w przemyśle kosmetycznym. Zamiast tego z odpadów byłyby produkowane nawozy dla rolnictwa ekologicznego.

I jest moc. W Chinach meduzy są obecne na stole od co najmniej 1700 lat, a meduzy z Morza Śródziemnego mogłyby zostać wprowadzone na rynek tutaj, gdyby Unia Europejska zezwoliła na to.

Mają sole mineralne, wysoką zawartość białka i mało kalorii, niektóre gatunki mają również dużo kwasów omega 3. Na papierze są pokarmem o dobrych referencjach, ale nie wszystkie meduzy są jadalne i trzeba je przetwarzać natychmiast po złapaniu, ponieważ mają tendencję do psucia się w powietrzu.

Cnr of Lecce, jako część GoJelly, opatentowała bezpieczną technikę nadawania im właściwości jadalnych, konserwowania i uzyskiwania produktów takich jak musy i sosy.W smaku delikatne, konsystencja mięsista. Teraz wyzwaniem dla kucharzy i naukowców będzie przełamanie nieufności Włochów, którzy według sondaży nie są jeszcze gotowi na talerz spaghetti, czosnku, oliwy i meduz.

2. Białka i omega 3 z alg

Tymczasem akwakultura glonów jako pokarmu podwoiła się w Europie, a także jako podstawa pozyskiwania biopaliw i bioplastików.

Wiele z nich zawiera białko z pełnym bukietem aminokwasów, porównywalnym z wołowiną, do tego stopnia, że holenderski biolog Ronald Osinga z Uniwersytetu w Wageningen oszacował, że podwodny ogród o powierzchni 180 000 kilometrów kwadratowych wodorostów sałaty (ulva lactuca) zapewniłoby wystarczającą ilość białka, aby wyżywić całą światową populację.

Niektóre algi mają takie same długołańcuchowe kwasy tłuszczowe omega 3 jak ryby: Nori, używane w sushi i innych japońskich potrawach oraz Kombu, które jest sprzedawane w prasowanych arkuszach, są w nie bogate lub kruszone.

Warzywa morskie zawierają błonnik i jod, ale nadmiar tego minerału może mieć szkodliwy wpływ na osoby z problemami z tarczycą.

W każdym razie codzienne jedzenie misek nie jest dla nikogo dobrym pomysłem: Brytyjskie Towarzystwo Dietetyczne radzi, aby nie przekraczać jednej porcji tygodniowo (200 gramów).

Uprawa rośnie również jako opcja ekologiczna. Nie wszyscy wiedzą, że algi pochłaniają CO2, dokładnie podwajając swoją wagę (około dwóch kilogramów na każdy kilogram).

3. Więcej wielorybów pochłaniających dwutlenek węgla

Ogólnie rzecz biorąc, oceany eliminują jedną trzecią równoważnego dwutlenku węgla wytwarzanego przez działalność człowieka, odpowiedzialnego za globalne ocieplenie. Z badań Międzynarodowego Funduszu Walutowego wynika, że powinniśmy chronić wieloryby i starać się zwiększać ich liczebność, ponieważ są one w stanie wchłonąć ogromne ilości CO2 z atmosfery.

Szacuje się, że każdy duży walenie gromadzi w swoim życiu około 33 ton, które opadają na dno morskie na wieki, gdy walenie umiera. Ale wielką pomocą są odchody, bogate w żelazo i azot, niezbędne do rozwoju fitoplanktonu, czyli zestawu mikroorganizmów, które przyczyniają się do produkcji tlenu i sekwestracji 40 procent całego dwutlenku węgla produkowanego na Ziemi.

4. Prawdziwe płuca Ziemi są niebieskie

Oceany są prawdziwymi płucami naszego świata: ich oddech odpowiada za 50 do 80 procent tlenu (zużywają go ekosystemy morskie). Jest produkowany przez tysiące gatunków mikroorganizmów, które wychwytują energię słoneczną, tak jak robią to rośliny lądowe.

Jedna z nich, jednokomórkowa sinica, około trzech miliardów lat temu zaczęła wykorzystywać światło do fotosyntezy, wysyłając tlen do pierwotnej atmosfery jako produkt uboczny reakcji.

„Jakże niestosowne jest nazywanie tej planety Ziemią, skoro jest ona wyraźnie Oceanem” - napisał Arthur C. Clarke, autor książki 2001: A Space Odyssey. Bez wody byłoby to tylko jedno z jałowych ciał niebieskich unoszących się we wszechświecie.

5. Na widok wody regenerujemy się

Kilka lat temu pojawił się pomysł, że niebieskie przestrzenie wpływają na nasze samopoczucie jeszcze bardziej niż zieleń, o której zawsze mówimy. Istnieją setki badań, które dowodzą korzyści godzin spędzonych na świeżym powietrzu, wśród drzew i nad wodą.

Biolog Edward Osborne Wilson mówił o biofilii: związek z naturą byłby wpisany w nasz mózg, dlatego chcemy patrzeć na morze, nawet jeśli mieszkamy w miastach, w kontekstach, które nie mają nic wspólnego z krajobrazy naszych przodków.

6. W otchłani molekuły dla nowych leków

Oceany oferują perspektywy leczenia chorób.„W ostatnich latach naukowcy z całego świata badali nowe siedliska naturalne w poszukiwaniu molekuł o potencjalnym działaniu bakteriobójczym” – czytamy w książce I superbatteri Fabrizio Pregliasco, profesora higieny na Uniwersytecie w Mediolanie, i dziennikarki Paoli Arosio.

Na stronach pełnych informacji autorzy wyjaśniają pilną potrzebę znalezienia antybiotyków na drobnoustroje lekooporne i opowiadają, w jaki sposób rozwiązanie mogło przyjść znikąd. Oceany roją się od tysięcy gatunków zwierząt i roślin innych niż te na lądzie, o gigantycznym potencjale farmakologicznym.

Organizmy żyjące na powierzchni i te, które zamieszkują głębokie wody, są badane, a molekuły bioaktywne zostały już przetestowane w terapiach onkologicznych i chorobach neurodegeneracyjnych, takich jak choroba Alzheimera i Parkinsona. Jest jeszcze wiele do odkrycia na tej planecie, której jesteśmy wyrazem.

«Człowiek jest nazywany przez starożytny świat mniejszym», napisał Leonardo da Vinci w Codex Atlanticus. «Jeżeli człowiek ma w sobie jezioro krwi, gdzie płuca rosną i maleją w oddechu, ciało ziemi jest jej morzem oceanicznym».

Eliana Liotta jest dziennikarką, pisarką i popularyzatorką nauki. Na iodonna.it oraz na głównych platformach (Spreaker, Spotify, Apple Podcast i Google Podcast) można znaleźć jej serię podcastów Il bene che mi voglio.

PRZEJDŹ DO PODCASTU

Interesujące artykuły...